sobota, 27 października 2012

October fest :)

Pewnie niejedna i niejeden z was pracuje w soboty. Siła demokracji, w której to szef rządzi:) i ustala zasady. Obowiazkowe 3 wizyty w sobote w pracy nie robią przecież wielkiego szumu. Oczywiście fajnie byłoby przewrócić się na drugi bok, przerzucić twarz w stronę odwrotną do wschodu słońca i walnąć w kimono jeszcze na kilka godzin. Niestety nie. Wpisuając się na początku roku na trzy dyżury, które wybrałem sobie pod koniec roku, miałem nadzieję, że skoro jest to 2012 to sprawdzi się przepowiednia Majów i nie będzie do czego iść :)
Traf chciał, że akurat 27.10.2012 nie walnął meteoryt, nie wypadliśmy z orbity i nie spłonął mój telefon, w którym niemiłosiernie napierdziela budzik od kilku drzemek :)
"Hit morning coffee and go" 
Nie spodziewałem się, że wczoraj wykraczę tymi oponami dzisiejszą pogodę.
Masakra jakaś. Różowe trampki Diesla, nie nadają się na stąpanie po zero-stopniowym asfalcie. Wygina paznokcie w drugą stronę z zimna. 
Nie wiem czy mam być zaskoczony śniegiem, mrozem, czy tym, że nie zmieniłem opon, czy może tym, że wychodząc z pracy nie mogłem znaleźć mojego samochodu spod śniegu. Kurde przecież to dopiero październik, a ja nie przygotowałem tyłka do biegania po śniegu:).
Jednak najbardziej zaskoczone były i są do tej pory, choć już to śmieszne nie jest,..pelargonie na balkonie. Ciśnie sie na usta jedno stwierdzenie... Kaplica z tą pogodą :)








Probably many of you work on Saturdays. The strength of democracy, in which the head of the rules is your boss :) Necessary 3 visits on Saturday in the work we do, is't big noise. Of course, it would be fun to turn over to the other side, flip the face to reverse the rising of the sun and fall asleep for a few more hours. Unfortunately, no. Written the beginning of the year in three shifts, which I have chosen the end of the year, I was hoping that since this is a check in 2012 the Mayan prophecy and will not a place where can go to. :)
Luck would have it, just do not hit 10/27/2012 meteorite, not kicked out  from orbit and burned down my phone, which mercilessly ringing alarm clock for a few naps :)
"Hit morning coffee and go"
I did not expect that these tires yesterday goes today weather.
A massacre. Pink sneakers diesel, are not suitable for treading on a zero-degree asphalt. Bent nails in the opposite direction from the cold.
I do not know if I should be surprised by snow, frost, or the fact that I have not changed the tires, or maybe the fact that leaving work I could not find my car out from under the snow. Damn, after all it is only october, and I have not prepared my ass for running the snow :).
However, most were and are surprised so far, but already it is not funny .. geraniums on the balcony. The mouth got the pressure for one statement ... Chapel with the weather :) it's polish byword, but funny :) 



Emma..


7 komentarzy:

  1. Zapomnieliśmy już, że w naszej strefie klimatycznej takie wpadki przyrody się zdarzają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. młody jestem, nie pamiętam takiej sytuacji :):)ale ogólnie ekstra jest :)

      Usuń
  2. I tuś mnie zażył różowymi trampkami. W czym teraz będzie popierdzielać moje trampkozależne dziecko?!

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie. I mnie śnieg zaskoczył na letnich oponach i w letnich butach. Ale idzie lepsze :)))

    OdpowiedzUsuń